czwartek, 13 marca 2014

Wokół "leczenia DAN" - zbulwersowana matka

Wokół DAN! jest sporo zamieszania. Są zwolennicy, są przeciwnicy. Przeciwników nie rozumiem- ta złośliwość wynika z braku pieniędzy na ową interwencję biomedyczną, braku efektów u własnego dziecka, zazdrości z naszych efektów? Nie wiem i nie mi oceniać. Osobiście kilkakrotnie spotkałam (i nadal się spotykam) z ostrą krytyką. Czy w necie, czy też w życiu codziennym. Nie należy to do przyjemnych, motywujących czy budujących doświadczeń (zwłaszcza, że nie uważam siebie za bezmózga, który świadomie chce skrzywdzić najukochańsze dziecko). 

 

 

 

Ale kiedy mam w ręku wyniki badań, które ukazują, że syn ma nietolerancję glutenu i kazeiny- to czemu do cholery mam go nadal tym karmić? Kiedy w kolejnych wynikach widzę niedobór wit. C, B2, serotoniny, czy neurotransmiterów- to dlaczego miałabym ich nie uzupełnić? A kiedy widzę ogromne efekty- świetne samopoczucie wciąż rozwijającego się dziecka- czemu miałabym tego nie prowadzić dalej? Dlaczego mam poczucie, że muszę się z tym ukrywać, przemilczeć, odczuwać jakiś wstyd? Kur** mać! Jestem matką i zrobię wszystko, aby tego dzieciaka wyciągnąć na prostą!!! Więc Wszyscy mi nieprzychylni, krytykujący i pseudo-wspierający pocałujcie w D!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie kupiaście, bo temat gówniany.

     Miotają mną emocje. Zaczynając od złości, przechodząc przez smutek, aż do poczucia żalu. Świadomość bezsilności też daje popalić. Będzi...